Armia polskich rezerwowych
Nasza eksportowa szkoła bramkarzy to dziś szkółka, w której tylko nieliczni regularnie odpowiadają przy tablicy. Na resztę klubowi nauczyciele nawet nie patrzą.
– Poza Szczęsnym w Arsenalu i Borucem w Southampton nigdzie nie gramy. Owszem, jesteśmy porozrzucani po Europie, praktycznie w każdej lidze kogoś mamy, ale to wszystko. Nie wiem, czy w takiej sytuacji można w ogóle mówić o polskiej szkole bramkarzy – uważa Józef Młynarczyk, legendarny bramkarz sprzed lat.
Naszym najgłośniejszym rezerwowym już dawno stał się Łukasz Fabiański, który do pierwszego składu Kanonierów, także z powodu kontuzji, nie potrafił na stałe wskoczyć przez siedem lat. W tym sezonie Arsene Wenger ani razu nie zaufał mu w lidze, jedynie czterokrotnie posłał go do boju w Pucharze Anglii oraz po dwa razy w Pucharze Ligi i Lidze Mistrzów.
Grę w tej ostatniej były bramkarz Legii zawdzięcza brakowi boiskowej ogłady Szczęsnego, który w meczu z Bayernem otrzymał czerwoną kartkę. Jego sytuacji nie zmieniają nawet słabsze, a nawet koszmarne dni Szczęsnego. Fabiański, który przez lata cicho walczył o swoje, teraz głośno mówi o odejściu.
Grzegorz Sandomierski po Euro dużo podróżuje, ale gra...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta