Syzyfowe prace polskich republikanów
Redakcja „Rzeczy Wspólnych" nie chce się wiązać z żadnym ugrupowaniem. Skazywanie się na partyjność oznacza dla niej zamknięcie się na inne środowiska. A to jest pismo dla państwowców – pisze publicysta.
Chyba nie ma na rynku ciekawszej od kwartalnika „Rzeczy Wspólne" propozycji intelektualnej po prawej stronie. O lewej nie ma nawet co wspominać, bo tam wciąż międli się tematy ucisku gejów i lesbijek, praw dla związków partnerskich i tym podobne. Jakby Polska nie miała ważniejszych spraw!
Prawdę więc mówi hasło „Rzeczy Wspólnych": „Analiza polityki to zbyt ważna sprawa, aby zostawić ją mainstreamowi". Zwłaszcza że chodzi o coś istotnego: „Rzeczy Wspólne" to właściwie rzecz wspólna – Polska, którą po umoszczeniu się w strukturach NATO i UE jakoś nikt nie kwapi się zająć na poważnie i nie wyznacza jej wiążących celów do osiągania. Pracy jest aż nadto, lecz nie ma komu snuć wizji rozwoju w perspektywie lat kilkunastu lub kilkudziesięciu, a nie tylko do kolejnych wyborów. Dlatego dwa główne tematy, którymi zajmuje się pismo, to właśnie państwo i wolność. Te byty ze sobą konkurują, choć nie muszą: silne państwo może oznaczać dużo wolności dla obywateli, co widać na łamach periodyku.
Zatem co z tą Polską? – Najważniejsza jest praca nad zapaścią demograficzną, walka o sprawniejszą edukację i odzyskanie podmiotowości, w czym mają pomóc polityka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta