Fascynująca codzienność
Kino | „Boyhood" Richarda Linklatera to niezwykły film o zwykłym życiu. Powstawał 12 lat, teraz trafia na ekrany - pisze Barbara Hollender.
Skromny, kameralny „Boyhood" jest jedną z najciekawszych i najpiękniejszych opowieści, jakie widziałam w ostatnich latach. Zniewalającą w swojej zwyczajności. Ale żeby zrobić taki film, trzeba być Richardem Linklaterem.
Cierpliwość artysty
To jest ten sam twórca, który nakręcił „Przed wschodem słońca", „Przed zachodem słońca" i „Przed północą". W trzech inteligentnych, pełnych uroku filmach opowiedział historię miłości Amerykanina i Francuzki, wracając do bohaterów i grających ich aktorów Julie Delpy i Ethana Hawka co dziesięć lat. W „Boyhood" był jeszcze odważniejszy i jeszcze bardziej... cierpliwy.
Kręcił ten film przez 12 lat. Zdjęcia trwały zaledwie 39 dni, ale ekipa i aktorzy spotykali się co rok na kilka dób. Tak powstała niezwykła historia zwykłej amerykańskiej rodziny. Opowieść o dorastaniu dwojga Teksańczyków. Masona i jego starszą siostrę Samanthę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta