Europilot bez baterii
Ponieważ gadania o tym, jak będziemy pomagać Ukraińcom, było co niemiara, ludzie naprawdę myślą, że Polska straszliwie angażuje się na Ukrainie. Środowiska neoendeckie wzywają wręcz do przerwania tej „pomocy". Brzmi to kuriozalnie w zderzeniu z faktami – pisze były wiceminister spraw zagranicznych.
Po wyborach 2007 roku doszło do najostrzejszego skrętu w polskiej polityce zagranicznej od 1989 roku. Z planu zawierania taktycznych sojuszy w ramach Unii i uzupełniania relacji unijnych transatlantyckimi polska polityka zagraniczna została kilkoma ruchami przestawiona na europilota. Koncept ten, znany sprzed dekady, analizuje Paweł Zerka z demosEuropa („Europilot nie wystarczy").
Europilot to wyczuwanie nastrojów w Unii, podążanie za nimi i stałe pilnowanie, by polityka zagraniczna Polski wpisywała się w główny nurt polityki europejskiej jako szlak wytyczony przez Berlin, Paryż i instytucje unijne. Europilot nie był jednoznacznie złym wynalazkiem, doprowadził Donalda Tuska, a wcześniej Jerzego Buzka na najwyższe stanowiska w Unii. Dopiero czas pokaże, jakie znaczenie miała nominacja dla Tuska dla polityki Polski – być może ambicje polityczne na przyszłość będą stymulowały konkretne działania byłego premiera.
Dyplomacja na poboczu
Tymczasem europilot dojechał i wysiadła bateryjka tego mechanizmu. Z jednej strony w sensie zdobytych stanowisk w Unii jest dobrze, a z drugiej mamy największy od puczu Janajewa w 1991 roku kryzys poczucia bezpieczeństwa Polski. Ostatnią próbą przełamania logiki europilota była wizyta Radosława Sikorskiego jako jednego z trzech ministrów spraw zagranicznych (Polski, Francji i Niemiec) w Kijowie w lutym 2014 roku.
Opozycja w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta