Druga umowa ze spółką córką to słaba przykrywka nadgodzin
Sąd Najwyższy odrzuca konstrukcję pracodawcy ekonomicznego – czyli uznawania, że jest nim zawsze cała grupa kapitałowa. Nie oznacza to jednak, że zatrudnianie tych samych osób w kilku spółkach holdingu pozwoli uniknąć płacenia im za pracę nadliczbową.
Chcąc zaoszczędzić na wypłacaniu pracownikom wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, pracodawcy opracowują coraz bardziej wymyślne konstrukcje prawne, które mają na celu ominięcie tego przykrego obowiązku. W ślad za nimi podąża jednak Sąd Najwyższy, eliminując jedno za drugim sposoby na zaniżanie wynagrodzeń etatowców.
Dodatkowo na zlecenie
Zaniżanie wynagrodzeń pracowników najczęściej odbywa się przez zatrudnianie ich na podstawie umów cywilnoprawnych zamiast etatu. Jak wiadomo, te praktyki znajdują się pod lupą inspekcji pracy. Szefowi, który oszczędza w ten sposób, można przed sądem udowadniać, że zlecenie czy dzieło w rzeczywistości było umową o pracę.
Nieco bardziej wyrafinowana metoda polegała na tym, że pracodawca zatrudnia własnego pracownika na etacie, ale zamiast płacić mu za pracę w nadgodzinach, podpisuje z nim umowy-zlecenia, za które płaci ułamek pensji należnej za nadgodziny. Dość szybko na przeszkodzie jej stosowania stanął Sąd Najwyższy. Obecnie za ukształtowaną i jednolitą należy uznać linię orzeczniczą, która eliminuje dopuszczalność zawierania umów-zleceń z własnym pracodawcą obejmujących identyczne czynności jak te objęte stosunkiem pracy.
Już w uchwale z 12 kwietnia 1994 r. (I PZP 13/94, OSNP 1994/3/39) Sąd Najwyższy uznał, że umowa-zlecenie zawarta przez zakład pracy z sanitariuszem, zatrudnionym w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta