Jeziorowcy z Tarnobrzega
Siarka od lat uchodzi za obiekt drwin, ale gdy ma szansę na sensacyjne zwycięstwo, kibicuje jej pół koszykarskiej Polski.
Kiedy pod koniec trzeciej kwarty Alexis Wangmene rzucił Siarce kolejnego kosza, Stal Ostrów prowadziła w Tarnobrzegu 50:36. Sporo. Na trybunach hali Wisła – zdecydowanie za małej i zbyt przestarzałej – zapanował usprawiedliwiony smutek. Brawa bili pojedynczy kibice, reszta siedziała z założonymi rękoma. Porażka oznaczała, że Siarka może zlecieć z ligi. W poprzednim sezonie, mimo że skończyła jako ostatnia, utrzymała się dzięki podpisanej z PLK umowie. Warunek pozostania w koszykarskiej elicie niemal bez względu na wynik był jeden: nie powtórzyć tego „wyczynu" w kolejnych rozgrywkach.
Ale Jeziorowcy – jak z przymrużeniem oka mówi się o koszykarzach Siarki (gra słów – Jeziorowcy, czyli Los Angeles Lakers, tymczasem drużyna z Tarnobrzega przez pewien czas nazywała się Jezioro) – wiedzieli, jak odrabiać takie straty. Dwa tygodnie wcześniej w sensacyjnych okolicznościach pokonali w Wiśle Anwil Włocławek, czyli kandydata do gry w finale ligi – i to jednym punktem! Czemu nie powtórzyć tego ze Stalą? Do odrabiania sporej straty wzięli się Amerykanin Gary Bell oraz Daniel Wall, ale to, co najbardziej niesamowite, wydarzyło się w samej końcówce meczu.
Kiedy na dwie sekundy przed końcem na linii osobistych stanął najlepszy gracz Jakub Zalewski, Siarka przegrywała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta