Unia to nie mityczny Lewiatan
Unię Europejską można i trzeba krytykować, ale nie stawiajmy jej w opozycji do „państwa narodowego” – z Markiem Domagalskim polemizuje adiunkt w Katedrze Prawa Europejskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
PIOTR BOGDANOWICZ
Czytam różne komentarze po referendum brytyjskim i mam nieodparte wrażenie, że wiele osób się cieszy. Jedni dlatego, że utarto nosa przemądrzałym unijnym przywódcom, inni, bo mogą to wykorzystać do wewnętrznych rozgrywek politycznych, a inni jeszcze, bo zwyciężyła wizja „państwa narodowego". W artykule „Brexit – związek z Unią po przejściach" („Rzecz o Prawie" z 29 czerwca) redaktor Marek Domagalski wskazuje, że decyzja Brytyjczyków „wymaga poważnego potraktowania jedynego państwa, jakie mamy, od gospodarki poczynając, do armii". Każdy ma prawo do swojej opinii. Warto jednak kilka rzeczy wyjaśnić.
Jak daleko sięga prawo UE
Pisze Pan Redaktor, że „jeśli chodzi o unijne prawo w praktyce, w życiu, to chociaż implementowano ogromną liczbę regulacji, w sądach pojawia się ono rzadko. Niektórzy mówią, że polskie prawo już je wchłonęło". Czy aby na pewno? Pomijając nawet przepisy traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej czy rozporządzeń unijnych, które w krajowych porządkach prawnych znajdują bezpośrednie zastosowanie, to od lat możemy zaobserwować postępującą europeizację prawa gospodarczego. Co to oznacza? W takich dziedzinach jak –przyjęte przez Sejm przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta