Stadion dumy i wstydu
Stadion Śląski był miejscem chwały polskiego futbolu. Był, i może jeszcze będzie.
Zbudowano go na wzór stadionu imienia Siergieja Kirowa w Leningradzie. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku w krajach Europy Wschodniej wszystko powstawało na sowiecki wzór i stadiony nie stanowiły wyjątku. Stadion Dziesięciolecia w Warszawie, starszy od Śląskiego o rok, też mieścił się w tej kategorii. Zresztą łączyło je nazwisko architekta Jerzego Hryniewieckiego. Podobne areny wzniesiono w Moskwie (Łużniki, im. Lenina) Budapeszcie (Nepstadion), Bukareszcie (23 Sierpnia), Lipsku (Zentralstadion) i Sofii (Lewski).
Ławki na wałach
Wszystkie należały do tzw. stadionów ziemnych: ławki umieszczano na wałach z piachu (w Warszawie także gruzu ze zniszczonego w czasie wojny miasta), więc nie można było wykorzystać miejsca pod trybunami, bo go nie było. Te areny miały też bieżnię, wykorzystywaną nie tylko przez lekkoatletów, ale w Polsce potrzebną na pierwszomajowe i lipcowe święta oraz partyjne masówki, w Chorzowie organizowane zwłaszcza z okazji święta partyjnej „Trybuny Robotniczej". Po bieżni Stadionu Śląskiego przez lata defilowali hutnicy i górnicy w galowych mundurach, z biało-czerwonymi oraz czerwonymi sztandarami.
A przecież w odczuciu kibiców stadion nigdy nie miał politycznych konotacji. Manifestacje, charakterystyczne dla tamtych czasów, traktowane przez większość jako zło konieczne, stanowiły tylko dodatek do tego, co...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta