To nie jest klasa Thatcher
May jeszcze nie wie, jak będą wyglądały relacje z Unią po Brexicie. Ale jej nominacja uspokoiła rynki.
Od 40 lat Brytyjczycy nie mieli tak dobrze przygotowanego kandydata na szefa rządu. May była ministrem transportu, kultury, ochrony środowiska, pracy, zabezpieczeń socjalnych, edukacji i przez ostatnich sześć lat – szefową MSW. Kierowała też Partią Konserwatywną.
– To pracocholiczka. Nie ma wielkiej wizji politycznej, jest pragmatyczna. Zanim rozpocznie formalne negocjacje rozwodowe z Brukselą, będzie chciała w kontaktach z przywódcami największych państw Unii ocenić, co jest możliwe. I potem podejmie decyzje – mówi „Rz" Malcolm Chalmers, wicedyrektor londyńskiego Royal United Services Institute (RUSI).
Pewne ręce
W normalnych okolicznościach May nie zostałaby premierem. W czasie referendum była przecież lojalna wobec Camerona, opowiadając się za pozostaniem kraju w Unii, choć naciskała na wyjście z europejskiej konwencji praw człowieka. Teraz pałeczkę powinni więc przejąć zwycięzcy głosowania, Boris Johnson czy Michael Gove. Jednak okazali się tak nieprzygotowani do wzięcia odpowiedzialności za losy kraju, a panika na rynkach narastała z taką siłą, że dla deputowanych torysów priorytetem musiało być oddanie zarówno kraju, jak i Partii Konserwatywnej, w pewne ręce.
– Nie przez przypadek właśnie teraz premierem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta