Gra o lepsze prawo gier
System licencji na hazard byłby efektywniejszy od państwowego monopolu – mówi Bartosz Andruszaniec, radca prawny w kancelarii Legaltube Pawłowi Rochowiczowi.
Rz: Dlaczego umówił się pan ze mną na rozmowę na ulicy, a nie na przykład w swojej kancelarii?
Bartosz Andruszaniec: Przejdźmy się kawałek. Coś panu pokażę. Wie pan, jak wyglądają wejścia do salonów gry na automatach?
Zwykle są bardzo kolorowe.
To niech pan je liczy.
Przeszliśmy dwieście metrów, a salonów było chyba z dziesięć.
No właśnie. Wszystkie działają nielegalnie. Ostatnie licencje na jednorękich bandytów poza kasynami wygasły z końcem 2015 r.
I to się dzieje na ulicy, której patronuje święty Jan Paweł II?
Ależ nie tylko tutaj. Zresztą hazard w ogóle jest daleki od świętości. Tu łamane są nie tyle Boże przykazania, ile ustawa o grach hazardowych.
Jesteśmy przecież w centrum Warszawy, wszystko widać jak na dłoni. Czy zatem celnicy nie mogą takich przybytków zamknąć, skoro są nielegalne?
To pytanie nie do mnie. Ja jestem niezależnym prawnikiem, a nie szefem Służby Celnej. Mogę tylko stwierdzić, że w praktyce nie działa dzisiejszy zakaz urządzania gier na automatach poza kasynami. Chyba coś nie gra w systemie egzekwowania tych przepisów.
Właściciele takich salonów twierdzą, że jeśli coś było nielegalne, to sposób wprowadzenia tego zakazu. Polski rząd nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta