Trudny los demaskatorów
finanse | Ludzie tacy jak Eric Ben-Artzi czy Michael Winston odkrywają grzechy wielkich banków czy międzynarodowych korporacji. A później, niestety, patrzą, jak ich praca idzie na marne. hubert kozieł
Eric Ben-Artzi, były menedżer Deutsche Banku, dostał od amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) 8,25 mln dol. nagrody. Należała mu się, gdyż powiadomił regulatora o tym, że jego bank dopuszczał się po wybuchu światowego kryzysu poważnych manipulacji w sprawozdawczości finansowej – zawyżał wartość posiadanych przez siebie derywatów. Te informacje pozwoliły w zeszłym roku nałożyć na Deutsche Bank 55 mln dol. grzywny.
Przyznana Ben-Artziemu nagroda była częścią działającego od 2011 r. programu wynagradzania informatorów donoszących SEC o finansowych przestępstwach i nieprawidłowościach. Były menedżer Deutsche Banku tych pieniędzy jednak nie przyjął. Swoją odmowę uzasadnił tym, że wielka grzywna za księgowe manipulacje powinna zostać nałożona na członków kierownictwa banku, a nie de facto na jego akcjonariuszy. Prezesi i dyrektorzy uniknęli odpowiedzialności za swoje zachowanie i według Ben-Artziego stało się tak dlatego, że w SEC pracują ludzie zatrudnieni wcześniej w Deutsche Banku.
Protest Erica Ben-Artziego wskazuje, że czasem misja demaskatora afer (w języku angielskim taka osoba jest określana jako: „whistleblower") bywa rozczarowująca. Można zyskać chwilową sławę i czasem sprawić, by jakaś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta