Temida opiera się na indywidualności sędziego
Do zawodu sędziego trzeba wybierać jednostki wybitne
Rz: Bardzo krytycznie ocenia pan polskie sądownictwo i sędziów, ale sam pan mecenas zaczynał zdaje się jako sędzia?
Piotr Nowaczyk, adwokat, były prezes Sądu Arbitrażowego przy KIG: Temat reformy sądownictwa męczy mnie od przeszło 35 lat. W 1978 r. zostałem zesłany jako asesor sądowy do Środy Wielkopolskiej – wówczas najbardziej zaniedbanego sądu w Wielkopolsce. Wskaźnik zaległości wynosił wówczas 3.0 i na wyznaczenie rozprawy czekało się trzy miesiące. Dla Środy Wielkopolskiej wskaźnik wynosił 8.0.
Skąd się brały zaległości?
Brały się m.in. z nieszczęśliwego utworzenia tego Sądu Rejonowego z trzech byłych powiatów: Środa Wielkopolska, Śrem, Września oraz pół powiatu czempińskiego. Tereny te były źle skomunikowane. Adwokaci dojeżdżali samochodami z Poznania, Leszna, Konina, Wrześni, Śremu i Jarocina. Sędziowie pociągami z Poznania albo autobusami z Mosiny. Zaległości rosły, bo moi poprzednicy wyznaczali rozprawy, nie patrząc na to, kto skąd ma dojechać. Sędziowie wymierzali grzywny za niestawiennictwo, świadkowie usprawiedliwiali się niemożnością dojazdu, grzywny uchylano, a sprawy wlokły się dalej.
Od czego pan zaczął?
Przestudiowałem mapę i rozkłady jazdy. Sprawy ze Środy Wielkopolskiej wyznaczałem od rana, a sprawy ze Śremu, Wrześni i Czempinia około południa, w zależności od przyjazdu autobusów....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta