Trump na Bliskim Wschodzie
Od lat z tym regionem nie radzą sobie wytrawni i doświadczeni politycy czy dyplomaci. Nie sprosta im również nowy w branży impulsywny egocentryk, z trudem identyfikujący interesy aktorów odległych wojen – pisze były szef Służby Wywiadu Wojskowego.
Wizyta Donalda Trumpa to w założeniu nowy akord w polityce Stanów Zjednoczonych wobec tego regionu, w przeszłości tradycyjnie bardzo ważnego, teraz nadal istotnego, głównie z powodu splotu geopolitycznych interesów światowych graczy – zarówno partnerów, jak i przeciwników Waszyngtonu. Biały Dom generalnie deklaruje odwrót od polityki Baracka Obamy: ponowne wzmocnienie zainteresowania regionem, zacieśnienie współpracy z tradycyjnymi sojusznikami, intensyfikację walki z tzw. Państwem Islamskim oraz zaostrzenie polityki wobec Iranu. Nie ma jednak mowy o powrocie do tradycyjnych rozwiązań, gdyż w okresie ośmiu lat rządów poprzedniego prezydenta zasadniczo zmieniły się uwarunkowania, jak również polityka głównych graczy na bliskowschodniej scenie.
Obecna odsłona dziejów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu rozpoczęła się wraz z arabską wiosną, która zmiotła reżimy Bena Alego w Tunezji, Kaddafiego w Libii i Mubaraka w Egipcie, zatrzęsła władzą Assada w Syrii. Przypadek każdego z czterech państw jest inny i sam w sobie – zwłaszcza Egiptu – niezmiernie ciekawy, ale na potrzeby tego tekstu istotna jest konstatacja, że po pełnej nadziei wiośnie nastąpiło gorące i krwawe lato, które w Syrii i Libii trwa do dziś, pod piramidami zaś spontaniczny eksperyment z demokracją doprowadził do restauracji autorytaryzmu w łagodnej – jak na lokalne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta