Tradycje AK pasowały do nas idealnie
„Solidarność Walcząca miała głęboko zakonspirowany oddział wojskowy i zmagazynowaną broń".
Romuald Lazarowicz, szef podziemnego radia, wydawca drugoobiegowej prasy
Rzeczpospolita: Pana dziadek ppłk Adam Lazarowicz „Klamra" to wyjątkowa postać. Żołnierz Armii Krajowej uczestniczący w rozpracowaniu latających pocisków V1 i V2, zastępca inspektora AK Rzeszów, którego Sowieci chcieli odznaczyć Orderem Czerwonej Gwiazdy za pomoc w ofensywie 1944 r. Potem ścigany przez NKWD i UB. Jeden z liderów zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Wreszcie aresztowany i zamordowany przez komunistów na Mokotowie i pochowany w bezimiennym grobie na warszawskiej Łączce. Pana rodzina przez lata miała nadzieję – napisał pan we wspomnieniach – że może jednak gdzieś żyje w łagrze, nie został zamordowany.
romuald lazarowicz: To raczej my, najmłodsi, słuchając wspomnień ludzi opowiadających w naszym domu o piekle, które przeżyli w łagrach, wpadliśmy na pomysł, że może właśnie tak się stało i z dziadkiem. Że komuniści powiedzieli o wykonaniu wyroku śmierci, a faktycznie przekazali dziadka Sowietom. Odegrała tu rolę świadomość – u dzieci przecież! – że komuniści kłamią i że służą Sowietom. I właśnie to ufundowało nam mrzonkę, marzenie o wciąż jeszcze żyjącym dziadku. W tym jednak wypadku komuniści, niestety, nie kłamali.
Późniejsze pana wybory były zdeterminowane jego oraz taty Zbigniewa – też przecież żołnierza AK –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta