Warszawa i brytyjski parlament
Jeszcze nie czas porównywać amerykańskich prezydentów.
Każdy, kto śledził uważnie kampanię wyborczą w 2016 r. w Ameryce, wiedział, że przemówienie jak to na warszawskim placu Krasińskich, którego głównym wątkiem były „wola", „wartości" oraz „idee" cywilizacji Zachodu w starciu z licznymi zagrożeniami, prędzej czy później musi się wydarzyć w prezydenturze Donalda Trumpa. Już w sierpniu 2016 r. na kampanijnym szlaku podkreślał znaczenie „walki ideologicznej", w prostej linii wskazując na historyczny przykład, czyli to, że „wyeksponowanie zła komunizmu i cnót wolnego rynku" przyczyniło się w niemałym stopniu do zwycięstwa NATO w zimnej wojnie.
Rękawica rzucona carowi
Jeśli jednak uważnie przyjrzeć się historii, to wątek walki idei wyrasta z amerykańskiego myślenia o miejscu Stanów Zjednoczonych w świecie. Prezydent USA podjął się próby sformułowania ideologicznego programu walki z rozprzęgnięciem ładu światowego nie tylko dlatego, że to „jego" globalny porządek. Po prostu takie jest amerykańskie doświadczenie, a Amerykanie potrafią uczyć się z historii.
Mocny element walki ideologicznej można odnaleźć w pierwszej doktrynie polityki zagranicznej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta