Amerykańsko-chińskie starcie o polski atom
Energetyka | Z powodów politycznych większe szanse na budowę elektrowni mają firmy z USA. Chińczycy mogą za to zaproponować lepsze warunki finansowe.
Aneta Wieczerzak-Krusińska
– Potrzeba nam 1,5 GW mocy z elektrowni jądrowej w 2030 r. i 4,5 GW do 2040 r., by zmniejszyć emisyjność naszej gospodarki – przyznał minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Nie wiadomo, czy takie wielkości znajdą się w długoterminowej strategii energetycznej, którą resort zapowiada na wrzesień. Ale im bliżej tego terminu, tym głośniej słychać o atomie.
Kto da więcej?
W resorcie energii największym zwolennikiem atomu jest wiceminister Andrzej Piotrowski. Ostatnio do zdecydowanych orędowników tej technologii dołączył sam Tchórzewski. Prawdopodobnie pod wpływem nacisków politycznych.
– Podczas wizyty prezydent Stanów Zjednoczonych rozmawiał z kierownictwem PiS m.in. o atomie. Zaoferował realizację dużej siłowni – jednocześnie realizowane byłyby dwie instalacje, każda składająca się z dwóch reaktorów po 750 MW. Całość byłaby gotowa w około 2030 r. Kolejne 3 tys. MW powstać by...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta