W wielkim labiryncie atrakcji
To wyjątkowe miejsce, które przyciąga niezwykłą architekturą, kolekcją Józefa Czapskiego i... bizonami.
Sława Kurozwęk jako zabytku i turystycznej atrakcji dziś rośnie, ale warto przypomnieć, że pałac był literacką inspiracją już dla Stefana Żeromskiego, który w „Popiołach" opisał go jako Grudno.
Pałac był właściwie najpierw zamkiem obronnym; po przebudowach w ciągu kilku wieków zmienił charakter. W pałacową rezydencję zaczął się przekształcać od XVII wieku. A po modernizacji przeprowadzonej w XVIII wieku przez wojewodę sandomierskiego Macieja Sołtyka stał się reprezentacyjną barokowo-klasycystyczną budowlą.
W tym pięknym pałacu 8 czerwca 1787 roku Maciej Sołtyk podejmował króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, którego był zwolennikiem. Witał go salwami artylerii, wystawnym obiadem, balem i koncertem. A razem z nim kanclerz wielki koronny Jacek Małachowski z małżonką, dziekan krakowski ks. Michał Sołtyk, dostojnicy i szlachta sandomierska.
Różową fasadę pałacu nadal zdobią medaliony z herbami Rawicz i Sołtyk. Ale w przeszłości Kurozwęki były własnością kilku słynnych rodów: Kurozwęckich, Lanckorońskich, Sołtyków i Popielów. Ci ostatni byli ich właścicielami od XIX wieku, gdy Emilia z Sołtyków poślubiła w 1833 roku Pawła Popiela herbu Sulima, późniejszego wybitnego przedstawiciela konserwatystów galicyjskich, publicystę, współzałożyciela „Czasu". On z kolei przeprowadził modernizację wnętrz pałacowych. Do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta