Lament rockmana
Trzeci album Jacka White'a to piekielna dawka bluesa, gospel i elektroniki.
Jack White, dziś najsławniejszy na świecie rockman z polskimi korzeniami, jest szczególnie złożoną postacią showbiznesu, jego biografia i kariera stanowi wielką szaradę. Dlatego można powiedzieć, że ten jeden z najbardziej nieoczywistych muzyków nagrał najbardziej niejednoznaczną płytę w swoim dorobku. Chciał na niej pomieścić więcej niż na poprzednich albumach.
Biorąc pod uwagę wielość stylistyk – rock, blues, elektronika, gospel, funky, hip-hop, muzyka ekperementalna – przypomina się wielogatunkowy koktajl z „Białego Albumu" The Beatles. Istnieje nawet dalekie, ale piękne personalne połączenie między płytami liverpoolskiej czwórki i White'a. Zagrała u niego basistka Charlotte Kemp Muhl, prywatnie muza i partnerka Seana Lennona, syna Johna.
Muzyczna śmietanka
Intrygujących muzycznych spotkań w studiu było zresztą więcej. Chórzystka Regina McCrary śpiewała wiele lat w zespole Boba Dylana. Louis Cato to perkusista Marcusa Millera, Johna Scofielda, grał też z Beyonce. White i tym razem działał więc zgodnie ze swoją naczelną zasadą: „być ekscentrycznym i tworzyć piękne rzeczy, o których ludzie będą chcieli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta