Koniec manipulacji z pomiarem zużycia paliwa
motoryzacja | Kupujący auta czują się oszukiwani. Różnice między danymi producentów a rzeczywistym spalaniem na drodze sięgają nawet 40 proc. Za dwa tygodnie ma się to zmienić. ADAM WOŹNIAK
Praktycznie każdy, kto kupuje nowy samochód, szybko zauważa, że auto pali więcej niż podaje producent. W dodatku z roku na rok ta różnica staje się coraz większa. Już w 2013 r. „Rzeczpospolita" przytaczała badania Międzynarodowej Rady Czystego Transportu (ICCT) wskazujące na wzrost rozbieżności pomiędzy rzeczywistością a danymi producentów do poziomu 25 proc. z 10 proc. dziesięć lat wcześniej. Tymczasem w 2016 r. różnice sięgały już 40 proc., a z wyliczeń ICCT wynikało, że przeciętny nabywca nowego samochodu osobowego płaci rocznie za paliwo ok. 450 euro więcej, niż wynikałoby z fabrycznych danych.
Teraz ma się to zmienić przez nowe warunki, na jakich nowe samochody będą dopuszczane do sprzedaży. Te wyjeżdżające z salonów po 1 września będą zaliczały zaostrzone testy dotyczące zużycia paliwa i emisji spalin. W rezultacie dane podawane przez producentów nie będą się już tak bardzo różnić od spalania uzyskiwanego w czasie jazdy.
Teraz bliżej realiów
Mocno oderwana od rzeczywistości procedura pomiaru NEDC (New European Driving Cycle) została zastąpiona nową. Od 1 września wprowadzane na rynek samochody muszą spełniać normę Euro 6c (od września 2019 r. zastąpi ją ostrzejsza Euro 6d-TEMP) i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta