Turcja nie będzie ostatnią ofiarą na globalnym rynku
finanse | Wstrząsy w Turcji można traktować jako objawy większego kryzysu, który może się czaić na rynkach wschodzących. Wpływ tych zawirowań na Europę będzie związany głównie z zaangażowaniem banków w aktywa znad Bosforu. HUBERT KOZIEŁ
Turcja wciąż jest epicentrum kryzysu na rynkach wschodzących. Choć w czwartek turecki minister finansów Berat Albayrak (zięć prezydenta Recepa Erdogana) zdołał nieco uspokoić inwestorów obietnicami walki z inflacją oraz oszczędności budżetowych, to w piątek kurs liry znów zachowywał się bardzo nerwowo. Traciła nawet 6 proc. do dolara. O ile rano jej kurs dochodził do 5,77 liry za 1 dol., o tyle około południa skoczył do 6,26 liry. Przez ostatnie dwa tygodnie lira straciła blisko 20 proc. do dolara, a od początku roku około 40 proc. Wiele wskazuje, że koniec kryzysu tureckiego jest wciąż odległy.
Niepewność pozostaje
Inwestorzy niepokoją się o Turcję z wielu powodów. Kraj ten ma deficyt na rachunku obrotów bieżących wynoszący około 6,5 proc. PKB, wiele tureckich spółek i banków jest mocno zadłużonych w obcej walucie (całkowity turecki dług zagraniczny przekracza 460 mld dol.), inflacja dochodzi do 16 proc., a bank centralny nie podnosi stóp procentowych tak mocno, jak chciałby rynek. Do tego inwestorzy obawiają się, że mający autorytarne ciągotki prezydent Erdogan będzie mieszał się w politykę pieniężną.
Lira turecka traciła na wartości już od miesięcy, ale jej osłabienie przyspieszyło po czerwcowych wyborach prezydenckich w Turcji i po tym, jak bank centralny w połowie lipca nie podniósł stóp procentowych. Drugi tydzień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta