Miejscowe plany służą głównie do spekulacji
Dlaczego nie mamy w Polsce planów zagospodarowania przestrzennego z prawdziwego zdarzenia, co powoduje, że nie potrafimy dobrze zaprojektować przestrzeni do życia i dlaczego warto szybko zmienić przepisy – mówi profesor w rozmowie z Renatą Krupą-Dąbrowską.
Rz: Uważa pan, że wszystkie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego są złe. Dlaczego ?
Prof. Igor Zachariasz: Pozwalają one na podejmowanie bliżej nieokreślonych działań w przestrzeni w bliżej nieokreślonym terminie.
Co w tym złego?
Plan miejscowy powinien jasno wskazywać, jak będzie zagospodarowana konkretna działka nim objęta. Musi być też zrealizowany w jakimś terminie. Taki plan pozwala na określenie jego skutków finansowych zarówno tych, które obciążają podmiot publiczny, jak i prywatny. Tymczasem plany miejscowe wykorzystuje się głównie do celów czysto spekulacyjnych, czyli podnoszenia wartości nieruchomości, a nie w celu realnego zagospodarowania przestrzeni.
Taką a nie inną konstrukcję planów przewidują przecież przepisy. Co zatem pana zdaniem w nich szwankuje?
Brakuje nam systemu planistycznego z prawdziwego zdarzenia, takiego jak w innych państwach europejskich. W tym systemie władza publiczna na poziomie państwa, regionu i gminy powinna podejmować decyzje, gdzie lokalizować przedsięwzięcia infrastrukturalne, które tereny chronić etc. Powinna to robić na podstawie planów, które wiązałyby ją w działaniach skierowanych do mieszkańców. Dziś ani koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju, ani plan zagospodarowania województwa nie są wiążące przy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta