Czego tak naprawdę trzeba bronić
Bezprzykładna akcja obniżania statusu sędziego i podporządkowywania wymiaru sprawiedliwości politykom zaczęła się już w 2014 r.
Zaczęło się od czarnych banerów z napisem „czy chcecie tego, co było" oraz cyklu wypowiedzi podważających dobre imię sędziów. I gdy wydawało się, że jest to na polskiej scenie społeczno-politycznej trzęsienie ziemi, jak w scenariuszu mistrza Hitchcocka, napięcie zaczęło rosnąć. Zadziałały prawa fizyki, siła akcji wywołała siłę sędziowskiej reakcji. Wiece, świeczki (które z niektórych dłoni wypadały), uchwały, przemowy. Płomienny zachwyt kontrrewolucjonistów broniących starego porządku. Z determinacją godną lepszej sprawy, ale przede wszystkim z wiarą na odsiecz, która przybędzie z Zachodu. Ot, pojawili się nawet sędziowie niezłomni, a przynajmniej jeden...
Czymże jest zapał kontrrewolucjonistów, kiedy staje im naprzeciw już nie tylko większość parlamentarna, premier i prezydent, ale także i rzecznicy dyscyplinarni sądów powszechnych (dodajmy do tego nieszczęsną Emi i grono jej „przyjaciół", którzy – jak wynika z doniesień medialnych – pałali gorliwością rewolucjonistów „dobrej zmiany"). Wolą mniejszości? Roszczeniem przegranych? Bo przyjmując pojmowanie demokracji wg niejakiego J.J. Rousseau skoro WIĘKSZOŚĆ jest przeciwko nim, oni sami są W BŁĘDZIE.
Nie podejmę się odpowiedzi na to pytanie. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że ta walka, przez niejednych określana mianem walki dobra ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta