Długi (i drogi) cień pozwoleń na emisję gazów cieplarnianych
Gospodarka | Dzisiejszy bałagan na rynku energii to wynik zlekceważenia reakcji UE na zmiany klimatu
W uproszczeniu nasze wysokie rachunki za prąd wynikają z praw fizyki, które rządzą klimatem. – Z punktu widzenia skali zmiany klimatu liczy się to, ile w sumie dwutlenku węgla wpuścimy do środowiska, a nie w jakim tempie. Jego stężenie w atmosferze w ostatnim stuleciu wzrosło do poziomu najwyższego od kilkunastu milionów lat, a jeszcze za naszego życia będzie go najwięcej od kilkudziesięciu milionów lat – mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Marcin Popkiewicz, fizyk i badacz zmian klimatycznych.
– Walczymy, by zmiany były jak najmniejsze i zachodziły jak najłagodniej – twierdził Marcin Popkiewicz. – Jeśli się rozpędzimy, to będzie wielka i szybka zmiana. Być może zbyt szybka, żebyśmy byli w stanie gospodarczo, społecznie i politycznie sobie z nią poradzić.
Dlatego świat narzucił sobie cel: ograniczenie wzrostu temperatury do 1,5–2 stopni Celsjusza, co wymaga ścięcia emisji gazów cieplarnianych – z dwutlenkiem węgla na czele – o połowę w ciągu dekady i do zera w ciągu kolejnych kilkunastu lat.
Marchewka i kij
Ten cel bardzo poważnie traktuje Unia Europejska. Bruksela nie bez kozery doszła do wniosku, że państwa członkowskie – ze względu na swoje partykularne interesy – nie będą skłonne zbyt szybko porzucać najbardziej emisyjnych paliw kopalnych, przede wszystkim węgla. Więc obok abstrakcyjnej marchewki, jaką ma być uniknięcie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta