Możemy stać się nie tańszą, ale droższą imitacją Zachodu
Jak obumrze służba zdrowia albo przerzucimy do końca wszystkie ciężary wzrostu kosztów na samorządy, to uda nam się w przyszłym roku uzyskać zrównoważony budżet – mówi Janusz Piechociński, były wicepremier w rządzie PO–PSL.
Co pana zaskoczyło w nowym składzie rządu?
Janusz Piechociński: Niewiele. Wiele postulatów, z którymi dokonywało się zmiany w 2015 r., zmieniło się i przekreśliło w międzyczasie. Wtedy padło wiele nieprzyjemnych określeń pod tym, co kryło się pod nazwą Ministerstwo Skarbu. Rozparcelowano je, spółki stały się przedmiotem gier i umacniania pozycji polityków. Premier niektórym musiał odbierać zabawki. Taki sposób oddziaływania na spółki Skarbu Państwa okazał się wyjątkowo kosztowny i nieskuteczny. Nie było podobnych standardów. Wystarczy spojrzeć, ile razy zmieniali się czołowi prezesi i rady nadzorcze. To nie służy stabilności.
Ale teraz idea Ministerstwa Skarbu wróciła i mamy podobne w zamyśle Ministerstwa Zasobów Naturalnych.
Tak. Chociaż już na starcie, ze względu na Jacka Sasina, pojawią się pytania i wątki, które znamy z przeszłości. Np. czy wnioski z postępowań prokuratorskich w sprawie SKOK-u Wołomin zostały do końca wyjaśnione. Pada tam w niekorzystnym świetle nazwisko wymienionego kandydata.
Mam nadzieję, że nie będzie już takich ciągłych rewolucji. To, co było najważniejsze, i w konsekwencji negatywne w etapie przekazywania władzy, to rewolucja polityczna, umocnienie się wszystkich opcji oddziaływania na państwo, prawo, konstytucję. Stworzono gigantyczne zagrożenia, o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta