Pustynia zakwitła po deszczach
O Rajdzie Dakar, rozpoczynającym się 5 stycznia w Arabii Saudyjskiej, opowiada Rafał Sonik, triumfator sprzed pięciu lat w konkurencji quadów.
Po 11 latach rajd przenosi się z Ameryki Południowej na Bliski Wschód. Ze środka latynoskiego lata w sam środek arabskiej zimy. Co to oznacza dla uczestników?
Problemem będą nie tyle temperatury – noce zimne, dni raczej ciepłe, ale nie upalne – ile szybko zapadający zmierzch. W Ameryce Południowej słońce zachodziło około 22, w Arabii będzie zachodzić już o 17. To może oznaczać, że sporo czasu na trasie spędzimy w ciemnościach. Pytanie, czy zdążymy przejeżdżać odcinki specjalne. Ze względów bezpieczeństwa zawodnicy nie mogą zostawać na odcinkach specjalnych po zmroku. To będzie spore wyzwanie.
Zwłaszcza że odcinki w Arabii liczą po 400–500 km...
Są bardzo długie, ale spodziewam się też, że będą bardzo szybkie. To jednak dobra wiadomość, gdyż jestem typem maratończyka. Nie przerażają mnie długie etapy. Pozostaje pytanie, jaka będzie charakterystyka trasy: czy będziemy jechać po piaskach i szutrach, czy po głazach i kamieniach. W przypadku quada najsłabszym punktem są opony. Ryzyko ich zniszczenia pierwszego dnia maratonu jest ogromne. Jeżeli teren okaże się skalisty, trzeba będzie zachować szczególną ostrożność.
Mówił pan niedawno, że z powodu trudności nadchodzący rajd przypomina panu pierwszy Dakar w Ameryce Południowej.
Ściganie się w nowym miejscu to zawsze wyprawa w nieznane. Tak było w Argentynie, tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta