Pechowcy, szczęściarze i gwiazdy
W Melbourne zaczął się najbardziej radosny i najbardziej niesprawiedliwy wielkoszlemowy turniej w historii tenisa.
Radosny, bo wracają widzowie, w pierwszym tygodniu na kortach Melbourne Park będzie ich 30 tys. dziennie. Aseptyczny tenis przy pustych trybunach był kroplówką podtrzymującą życie, ale nieprzywracającą radości. Jednego nauczyliśmy się w tych smutnych czasach: technologia, wykresy i analizy być może pozwalają lepiej zrozumieć mecz, ale widowiskiem staje się on wówczas, gdy na to, co robią aktorzy, reagują trybuny.
Co inteligentniejsi telewizyjni komentarzy zauważyli, że dopiero teraz okazało się, jak istotną częścią tego spektaklu są ludzie i ich zachowanie w przerwach między akcjami, a tenis ma tych przerw dużo.
Wśród najbardziej pokrzywdzonych są Dominic Thiem i Iga Świątek, którzy swe pierwsze Wielkie Szlemy wygrali w czasach zarazy – on w Nowym Jorku, ona w Paryżu – i nie przeżyli aplauzu, który należał im się jako nagroda tak samo jak czeki.
Australijska rezerwa
Triumfatorzy w Melbourne za dwa tygodnie będą w przyjemniejszej sytuacji, jeśli koronawirus się nie wtrąci. Trzeba jednak pamiętać (przedturniejowe przygody to pokazały), że ten mecz nie będzie definitywnie wygrany, dopóki ostatnia piłka męskiego finału nie spadnie na kort.
Gospodarze Słonecznego Szlema, zawsze tak chwaleni przez sportowców zaczynających po zimowej przerwie nowe życie w Australii, tym razem musieli wykazać się dużą determinacją,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta