Ceny szaleją, a władza dokłada nowe podatki
Konsumenci odczuwają wzrost cen znacznie dotkliwiej, niż wynikałoby to ze wskaźnika inflacji publikowanego przez GUS. Ten wzrósł we wrześniu do 5,8 proc. (wstępny szacunek). Wiele produktów czy usług już w I półroczu zdrożało jednak dwucyfrowo: chleb pszenno-żytni (13,4 proc.), wizyta u lekarza specjalisty (31 proc.) czy prąd dla gospodarstw domowych (14 proc.).
– Tzw. inflacja postrzegana dla wielu konsumentów kształtowała się w przedziale 10–27 proc. – mówi prof. Konrad Raczkowski ze Społecznej Akademii Nauk, który przygotował raport o inflacji. Postuluje, by w wyliczeniach wzrostu cen uwzględnić m.in. zmiany zwyczajów zakupowych podczas pandemii.
Klienci w poszukiwaniu promocji zmieniają sklepy jak rękawiczki. Handlowcom i producentom trudno już jednak brać podwyżki na siebie. Ich sytuację pogarszają nowe podatki, jak cukrowy czy od sprzedaży detalicznej. —p.m.