Gdy demokracja rodzi potwory
Etatyzm i wolne wybory – oto dwie rzeczy, których współżycie jest niemożliwe – pisał pod koniec wojny z emigracji Stanisław Mackiewicz. Dobro państwa i dobro jego obywateli nie są tożsame. Historia dowodzi, że wola ludu bywa samodestrukcyjna.
Wielki francuski filozof doby oświecenia Charles Louis de Secondat, baron de La Brède et de Montesquieu, nazywany Monteskiuszem, 270 lat temu wydał w Genewie traktat filozoficzny „O duchu praw" (fr. „De l'esprit des lois"), w którym przedstawił swoją wizję porządku ustrojowego nowoczesnego państwa.
Postulował rewolucyjny jak na owe czasy trójpodział władzy. Swoją koncepcję oparł na teorii klasycznego republikanizmu angielskiego filozofa Johna Locke'a, który w 1690 r. opublikował „Dwa traktaty o rządzie". Zarówno Locke, jak i Monteskiusz uważali, że władza jest powołana do ochrony niezbywalnych wartości, jakimi są wolność i własność. Dlatego powinna pochodzić z nadania ludu i być ograniczona w celu realizacji tylko tych zadań, do których została powołana. Obaj myśliciele uważali, że spełnienie tych postulatów warunkuje rozdział kompetencji w obrębie poszczególnych władz. Naiwnie nie brali jednak pod uwagę prostego mechanizmu psychologicznego, który najlepiej sformułował John Acton: „Władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie".
Upiory „postępu"
Jakże często można usłyszeć, że faszyzm i nazizm to tożsame ideologie stojące w skrajnej opozycji do marksizmu-leninizmu. Tymczasem różnice są niemal kosmetyczne.
Faszyzm to taki ustrój, w którym państwo przejmuje wszelką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta