Lekcja pokory
Iga Świątek boleśnie przegrała w Melbourne w półfinale z Danielle Collins 4:6, 1:6. Amerykanka w sobotę zmierzy się w finale z Australijką Ashleigh Barty.
Ten półfinał to najlepszy wielkoszlemowy wynik Świątek, nie licząc zwycięstwa w turnieju Roland Garros 2020. Polka od poniedziałku będzie czwartą zawodniczką światowego rankingu. To są powody do pochwał i zasłużonej satysfakcji, ale o uśmiech od ucha do ucha jakoś nam w ten czwartek było trudno, bo mieliśmy prawo sądzić, że w Melbourne finał zwieńczy dzieło.
Mogliśmy przede wszystkim mieć nadzieję, że po kilku zwycięskich, lecz pod względem tenisowej jakości przeciętnych meczach, zobaczymy wreszcie zachwycającą Igę w pojedynku godnym wielkoszlemowego półfinału. Nie zobaczyliśmy, wprost przeciwnie, był to mecz, w którym została zdominowana w sposób bezdyskusyjny.
Zimnokrwista Danielle
Po pierwszym serwisie Polki wszyscy, którzy pamiętają jej znakomite zagrania wyrzucające rywalki z kortu i dające jeśli nie asa, to przynajmniej okazję do skutecznego ataku, mogli pytać, czy to ta sama Iga. Drugi serwis niektórzy zagraniczni tenisowi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta