W Mariupolu piekło, broni ciągle nie ma
Czy Rosja dokonała ataku chemicznego? Obrońcy miasta się nie poddają i apelują do Kijowa o pomoc. Ukraina prosi zaś świat o przyspieszenie dostaw ciężkiego sprzętu.
Azowstal w Mariupolu był jednym z trzonów ukraińskiej gospodarki, jednym z największych w kraju zakładów metalurgicznych. Dzisiaj to twierdza obrońców oblężonego przez Rosjan od tygodni miasta. W nocy z poniedziałku na wtorek lider broniącego się w mieście pułku Azow Andrij Bilecki poinformował, że Rosjanie uderzyli tam „bronią chemiczną”. Według niego trzy osoby mają oznaki otrucia bojowym środkiem chemicznym. – Nic im nie pozostaje, jak wykorzystać zabronioną broń – oświadczył.
Władze w Kijowie weryfikują informacje dotyczące użycia broni chemicznej, ale przyznają, że w warunkach całkowitego okrążenia przeprowadzenie odpowiednich badań graniczy z cudem. Doniesienia z Mariupola próbują zweryfikować Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.
Przetestować Zachód
– Wstępne dane wskazują na to, że Rosjanie zrzucili coś z drona. To nie była bomba czy rakieta. Nie znamy na razie składu substancji. Ale nie wykluczam, że w ten sposób Moskwa testuje reakcję Zachodu. A gdy jej zabraknie, mogą użyć mocniejszych rzeczy – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, doradca ukraińskiego prezydenta.
Rosja nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta