Mimo wszystko Macron
Aż 28 proc. Francuzów nie poszło w tę niedzielę głosować, najwięcej od 1969 r. To sygnał ogromnej frustracji.
Rzecz zaskakująca: gratulacje z okazji zwycięstwa jeszcze w niedzielę późnym wieczorem złożył Emmanuelowi Macronowi Mateusz Morawiecki, który wcześniej wspierał Marine Le Pen i w decydującym momencie kampanii wyborczej krytykował prezydenta Francji za wydzwanianie do Władimira Putina. „Polska i Francja mają wiele wspólnych wyzwań i wspólnych interesów. Przed nami czas pracy nad nimi. Przyszłość Europy leży w naszych rękach” – napisał na Twitterze szef polskiego rządu.
Nad Sekwaną do końca było nerwowo. Frekwencja o godzinie 18 wyniosła zaledwie 63,23 proc., wyraźnie mniej niż w pierwszej turze (65 proc.) i niż w drugiej turze w 2017 r. (65,3 proc.). To zły znak dla Emmanuela Macrona. Dotychczasowy przywódca kraju w pierwszej turze uzyskał niespełna 28 proc. poparcia i aby zdobyć ponad połowę głosów, musiał przekonać do swojej kandydatury wyborców lewicy, partii ekologicznych, a także mniejszości muzułmańskiej.
A to środowiska, gdzie Macron nie wzbudzał entuzjazmu, i pokusa pozostania w domu była tu duża. Co prawda to na tę grupę wyborczą prezydent skierował kampanię...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta