Żelazny Tulipan zakwitł na pustyni
Trener Holendrów Louis Van Gaal złagodniał, wrogów ma mniej, ale Argentyna i Leo Messi mogą sprawić, że wrócą.
Zapadał już zmierzch, kiedy grupka doświadczonych trudami dnia bengalskich robotników zatrzymała się przy kontenerze, gdzie padało wątłe światło latarni. Minęło kilka chwil, wreszcie krzyknęli: „Argentyna!”, ale później przyznali, że interesuje ich tylko jeden człowiek: Messi.
Stali spokojnie i karnie, ale każdy, kto pokonał już bramkę kontrolną, rzucał się do biegu. 20 kilometrów od świateł West Bayu, gdzie z wieżowców patrzą na kibiców gwiazdy mistrzostw świata, na 40-tysięcznym stadionie krykietowym zabiło serce mundialu.
Siedzieli na trybunach i na trawie, wpatrzeni w olbrzymi telebim. Słyszeliśmy, że telewizory w ich kwaterach są zbyt małe, choć wielu pewnie w ogóle ich nie miało. Hindusi, Bengalczycy, Nepalczycy, Lankijczycy – mięśnie Kataru. Nie było ich stać na bilety na mecze, ale chcieli wspólnie przeżywać emocje, więc niektórzy przyjechali z daleka i doczekali się: gola strzelił Leo Messi.
Argentyńczyk ma na mundialu więcej fanów niż jakakolwiek drużyna, choć zagraża mu już reprezentacja Maroka. Robotnicze serce Kataru bije podczas meczu w rytmie jego niespiesznych kroków. To serce może zasmucić Louis Van Gaal, bo przez mundial coraz szybciej toczy się jego Pragmatyczna Pomarańcza.
Łzy zamiast iskier
Mówią, że Holandia to drużyna grzecznych chłopców. Miłych, inteligentnych, uprzejmych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta