Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Rozmowa

13 grudnia 1997 | Plus Minus | WK

PROZA

Rozmowa

Patrzyłem w drzwi i wtedy przypomniało mi się, skąd znam tę twarz, ten głos, charakterystyczną miękkość. Kelner, którego spotkałem na przyjęciu weselnym, w dniu, kiedy zacząłem historię z Iwoną, był oficerem Służby Bezpieczeństwa i mnie przesłuchiwał. Wtedy miał długie włosy, brodę i wąsy, chodził w dżinsach i zielonej, wojskowej kurtce amerykańskiej.

Niewielki pokój, biurko, dwa krzesła, lampa paląca się mdłym światłem, stojąca na parapecie. W powietrzu unosi się zapach świeżo parzonej kawy. Młody mężczyzna, nie podnosząc wzroku, pokazuje dłonią krzesło imówi:

-- Proszę, niech pan siada, panie Paw-

le. Czuję łomot serca, pot spływa spod pach, łzawią oczy.

-- Jak się panu siedzi, panie Pawle? -- Nieźle. Mężczyzna wzdycha i podnosi na mnie wzrok. Jego oczy są błękitne, wielkie i śmiejące.

-- Niech pan nigdy nie mówi, że dobrze, bo zaraz pana wsadzą do zboczeńców, którzy dadzą panu tak popalić, że odechce się panu żyć. Niech pan skarży się na brud, złe traktowanie, brak opieki lekarskiej, żąda traktowania jak więźnia politycznego.

Próbuję odnaleźć normalny rytm oddechu.

-- Postaram się -- mówię cicho i kaszlę nerwowo. Z tego esbeka emanuje pewność siebie, myślę. Jest w nim coś bezwzględnego i silnego. Na pewno niebezpieczny wróg. Co on może...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1255

Spis treści
Zamów abonament