Fast foody na miarę PRL
Początki zbiorowego żywienia w PRL, nie licząc stołówek pracowniczych i bufetów, wyznaczają bary, zwłaszcza mleczne. Mimo nędznego wyglądu i kiepskiego jedzenia przyciągały większą rzeszę konsumentów niż drogie restauracje.
17 czerwca 1992 r. w Warszawie na rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej kłębił się rozedrgany tłum. Wstęgę przecinał Jacek Kuroń, legenda demokratycznej opozycji, ówczesny minister pracy i polityki społecznej, a towarzyszyli mu m.in. Agnieszka Osiecka i Kazimierz Górski. Za jego plecami ustawiła się grupa młodzieży ubranej na galowo – w białe koszule i czarne krawaty. Dalej wił się karny ogonek oczekujących na przysmak ze zgniłego Zachodu, który w tej sytuacji jawił się jako powiew wolności.
Wewnątrz, oczekując na opadnięcie przeciętych fragmentów wstęgi, w pasiastych, czerwono-białych i granatowo-białych koszulach, niczym szamani nowej religii, niecierpliwie oczekiwali sprzedawcy ukryci za 18 kasami. Teoretycznie tego dnia mieli nakarmić 10 tys. osób. Obliczono, że czas obsługi jednego klienta to 3 minuty (dwie minuty w kolejce, minuta przy kasie). Obsługa dwoiła się i troiła, ocierając pot spływający spod czerwonych i granatowych daszków z napisem McDonald’s. Tego dnia obsługa baru pobiła rekord świata w liczbie transakcji dnia otwarcia. 13 304 osoby kupiły wcześniej w Polsce niedostępne Big Maki ze złocistymi frytkami. Podobno pierwsze rozmowy z McDonald’s prowadzono już w 1979 r. Wspomina o tym Krystyna Zielińska w zbiorze felietonów: „Pączek na srebrnym widelcu”....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta