Podatkowa dyplomacja i reformy

Lista lapsusów w systemie podatkowym, w tym wynikających z niewłaściwgo wdrażania porozumień międzynarodowych, jest obszerna. Wprowadzenie kilku postulowanych zmian poprawiłoby jego jakość.

Swoją przygodę z podatkami rozpocząłem w 1997 r. Nigdy nie pracowałem w administracji, stałem zawsze po stronie podatników, więc oceniałem system z perspektywy indywidualnych spraw. Niemniej dwadzieścia siedem lat to wystarczająco długo, żeby wyrobić sobie pogląd na to, co przesądza o nieprzyjazności polskiego systemu podatkowego oraz co należałoby zrobić, żeby to zmienić. Wszak na początku mojej drogi zawodowej większość podatków funkcjonowała zaledwie od kliku lat, więc można powiedzieć, że mój staż jest niewiele krótszy niż system podatkowy w obecnym kształcie (podatek CIT obowiązuje od początku 1992 r., a VAT od połowy 1993 r).

Niełatwe początki

W tamtych czasach sankcja za VAT, tj. dodatkowe zobowiązanie ustalane w przypadku m.in. zawyżenia podatku naliczonego, sięgała nawet 300 proc. Być może wymagał tego niedługi okres obowiązywania podatku od wartości dodanej i trzeba było zdyscyplinować podatników, żeby skutecznie i powszechnie wdrożyć stosunkowo nowy podatek. Te sankcje doprowadziły jednak do upadku wielu małych biznesów działających wówczas w „szczękach” i różnych „ex/impex”.

Wkrótce pierwotną sankcję uznano za środek nadmiernie drastyczny, jako że stosunkowo szybko zmniejszono ją do 30 proc. Nie jestem natomiast w stanie zrozumieć tego, że w owych czasach jednym z częściej stawianych zarzutów podczas kontroli były…...