Ustawowy kompromis albo balansowanie między utratą twarzy a utratą szansy
Skład KRS nie może być wyłączną zmianą, jeśli nie określi się zasad kończących spór o prezydenckie nominacje sędziowskie.
Nie wiemy, co zrobi prezydent z projektem ustawy o KRS. Wiemy, że punktem wyjścia dla jego decyzji będzie treść proponowanych zmian, przy czym permanentna przedwyborcza polaryzacja w kraju w oczywisty sposób nie sprzyja pisaniu kompromisowego prawa.
Pierwotne założenia resortu i efekty sejmowych prac legislacyjnych trudno byłoby zaliczyć do akceptowalnych. Jak ujął to w lutym 2024 r. prezydencki przedstawiciel w KRS mec. M. Krzyżanowski: „Projekt sprytnie zakłada wprowadzenie kuchennymi drzwiami nieformalnej weryfikacji nowych sędziów przez starych. A to jest oczywiste złamanie art. 180 konstytucji”.
Zastrzeżenia, nie wybieg
W projekcie wprost pozbawiono możliwości kandydowania sędziów powołanych od 2018 r. W ten sposób grupę ok. 3 tys. osób en bloc zakwalifikowano jako „wadliwie powołanych”, co automatycznie uzasadniało pozbawienie ich uprawnienia niemającego przecież nic wspólnego ze sferą orzeczniczą. Tymczasem tak daleko idącej kompetencji do ingerencji w niezależność sędziowską nie można wyinterpretować z orzeczeń trybunałów europejskich. Kwestionowały one wprawdzie tryb powoływania sędziów, a nawet wprost niezależność części sądów, w których orzekali, ale o samym statusie nowo powołanych wyrażały się nader ostrożnie.
Nie dziwi więc, że Komisja Wenecka zwróciła uwagę właśnie na te propozycje resortu i miała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta