Tubylcy na sprzedaż
Podróżnik, który w trakcie poszukiwań osobliwości ginących cywilizacji widział więcej niż Marco Polo, przybliża chłodne refleksje nad schyłkiem epoki odkrywania odległych terytoriów i kultur.
Dotarcie do wioseczki Bameno, ukrytej nad rzeką Cononaco we wschodnie części Ekwadoru, zajęło mi trzy dni uciążliwej żeglugi pirogą. Był początek lat 90. ub. wieku i kilkanaście rodzin Huaorani, znanych jako Aucas, czyli dzicy, było już oswojonych z wizytami antropologów. Nadzy, jedynie z cienką przepaską na biodrach, z opadającymi na ramiona czarnymi włosami, z rozciągniętymi płatkami uszu, obwieszeni naszyjnikami z zębów jaguara i piranii, żyli w pełnej harmonii z naturą. Wszystko, co posiadali, pochodziło z lasu, z wyjątkiem maczet i garnków zdobytych w najazdach grabieżczych lub wymienionych w innych wspólnotach.
Huaorani: amazoński lud pierwotny
W globalnych mediach pojawili się w 1984 r., kiedy plemię, z natury niezbyt przyjaźnie ustosunkowane do białego człowieka, po zamordowaniu kilku techników Texaco, zmusiło koncern paliwowy do wycofania się z ich terytorium. Zdawali sobie sprawę, że ekspansywnie wkraczający na niedostępne dotąd tereny przemysł związany z pozyskiwaniem dóbr naturalnych (głównie sektor drzewny i wydobywczy), połączony z budową dróg i dewastacją, byłby dla nich synonimem zagłady. Nie żywili też sympatii do misjonarzy – pięciu z nich zadźgali dzidami. W amazońskiej selwie toczyła się, nigdzie nienagłaśniana, cicha...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta