Pierwsza prezes, zamiast uspokoić sytuację w SN, dolała oliwy do ognia
Zamieszanie w Izbie Pracy było zupełnie niepotrzebne. Działanie prezes Małgorzaty Manowskiej było nieprawidłowe i zbędne. W rzeczywistości prezes przejęła władzę w izbie tylko symbolicznie – mówi sędzia SN Bohdan Bieniek.
W poniedziałek upłynęła kadencja prezesa Izby Pracy SN. Już we wtorek rano I prezes Małgorzata Manowska poinformowała, że przejmuje tymczasowo kierowanie tą Izbą. Według części prawników nie miała do tego prawa i do czasu wyboru nowego prezesa Izbą powinien kierować najstarszy stażem w SN przewodniczący wydziału, tj. sędzia Dawid Miąsik. Zareagował też szef rządu, zapowiadając skierowanie zawiadomienia do prokuratury. Jeszcze tego samego dnia Manowska wyznaczyła do tymczasowego kierowania Izbą sędziego Miąsika. Spore zamieszanie. Jak pan odbiera tę sytuację?
We wtorek rano prezes Manowska zaprosiła do siebie przewodniczących trzech wydziałów Izby Pracy, w tym mnie, i oznajmiła, że obejmuje obowiązki kierowania Izbą na podstawie art. 14 ustawy o SN. Odpowiedzieliśmy, że ta decyzja nie jest trafna, a zgodnie z przepisami obowiązki te powinien objąć sędzia Dawid Miąsik. Prezes uznała jednak, że jej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta