Macron nie chce być nowym Bidenem
Prezydent jest gotowy poświęcić jedyną poważną reformę, którą mu się udało przeforsować, byle nie otworzyć drogi do władzy skrajnej prawicy.
– Trzeba znaleźć drogę do debaty nad reformą emerytalną – to kluczowe zdanie, jakie wypowiedział w środę wieczorem w telewizji France 2 pełniący obowiązki premiera Sébastien Lecornu. Przeforsowana w 2023 r. zmiana ma stopniowo przesunąć wiek emerytalny z 62. do 64. rok życia. I powstrzymać załamanie finansów państwa, którego dług (116 proc. PKB) nie ma sobie równych w strefie euro poza Grecją i Włochami. Zdaniem Ministerstwa Finansów już w przyszłym roku wstrzymanie tej reformy kosztowałoby kraj dodatkowo 500 mln euro, a w 2027 r. – 3 mld euro.
Czy Francja może sobie pozwolić na taką rozrzutność? O tym mogą już bardzo szybko rozstrzygnąć rynki finansowe. Jeśli dojdą do wniosku, że to sygnał, iż Republiki nie da się zreformować, mogą tak bardzo podnieść premie za ryzyko pożyczania Paryżowi, że druga co do wielkości gospodarka unii walutowej stanie w obliczu kryzysu finansowego. A wraz z nią cała strefa euro.
Waży się dorobek prezydenta
Ale jest też ogromny koszt polityczny rezygnacji ze zmiany systemu emerytalnego. Emmanuel Macron zdobył w 2017 r....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
