Jak zasypać mieszkaniową dziurę
Chyba lepiej zainwestować w lepszy budynek, którego utrzymanie będzie kosztowało mniej przez 40–50 lat – mówi Tomasz Balcerowski, prezes spółki Ekoinbud, specjalizującej się w drewnianym budownictwie prefabrykowanym.
Rząd pogrzebał nadzieje części Polaków na tanie kredyty, bo koalicjanci w sprawie dopłat mają odmienne zdanie. Ma się za to rozwijać hojnie dotowane przez państwo budownictwo społeczne. W ciągu pięciu lat na ten cel państwo chce wydać do 45 mld zł. To dobry kierunek?
Rozwiązanie jest ze wszech miar słuszne. Budownictwo to przecież koło zamachowe gospodarki, sensowne pomysły na jego pobudzenie są warte poparcia. Żeby jednak program się udał, potrzebne są odpowiednie procedury. Nie możemy popełnić żadnych błędów, jeśli naprawdę chcemy rozsądnie wydać te ogromne pieniądze i zasypać olbrzymią dziurę mieszkaniową.
Mówi się, że deficyt mieszkaniowy to co najmniej 1 mln mieszkań. Część ekspertów ocenia, że nawet 2 mln. W dodatku kilkaset tysięcy gospodarstw domowych nie ma wody, prądu albo toalety. Czy budownictwo społeczne jest w stanie te dziury pozasypywać?
Przy spełnieniu pewnego rodzaju warunków – tak. Po pierwsze – wydawane przez urzędy pozwolenia na budowę. Inwestorzy – nie tylko prywatni – ale też społeczni, jak SIM-y czy TBS-y, mają na te procedury niewielki wpływ.
Od lat borykamy się z pewnego rodzaju niedowładem. Pozwolenie na budowę powinno być wydane w ciągu 65 dni od złożenia wniosku. Tymczasem urzędnicy formułują jakieś pytania w ostatnim ustawowym dniu, a następnie żądają od inwestora...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
