Nadzieja dla Gazy. A dla Trumpa?
Prezydent USA sugerował, że już nie wierzy w Pokojową Nagrodę Nobla. Ale czy należy mu wierzyć? Zwłaszcza że 33 godziny przed ogłoszeniem laureata obwieścił, iż Izrael i Hamas podpisali porozumienie pokojowe.
Donald Trump ma prawie wszystko. Wielką władzę, wielkie pieniądze. Ważni i możni mówią mu to, co chce usłyszeć. Dostaje wspaniałe prezenty, na jego cześć brytyjski król organizuje wspaniałe ceremonie. Nie ma go jednak na liście laureatów Nagrody Nobla. A bardzo by chciał się na niej znaleźć. Za wszystkie wojny, które, jak twierdzi, skończył (sześć, siedem czy nawet osiem – takie wersje padały), Pokojowy Nobel należy mu się jak nikomu innemu. Tak w każdym razie sam sugeruje i to, w jego obecności, głoszą jego bliscy współpracownicy.
A w każdym razie tak głosili jeszcze przed kilkoma tygodniami. On sam jeszcze parę tygodni temu promował swoją kandydaturę. Miał nawet dzwonić w tej sprawie do znanego z czasów szefowania NATO Jensa Stoltenberga, obecnie ministra finansów Norwegii, kraju, w którym zapadnie decyzja.
Ostatnio jednak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)