Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Prowincja to my!

15 maja 1999 | Plus Minus | DL

Jerzy Duda-Gracz: Wstydzimy się swojej peryferyjnej odrębności i próbujemy ją za wszelką cenę zglajchszaltować według "norm europejskich"

Prowincja to my!

DANUTA LUBINA-CIPIŃSKA: Wrócił pan niedawno z kolejnego pleneru. Gdzie tym razem szukał pan tematów?

JERZY DUDA-GRACZ: We wsi Buk za Szczecinem, zaszytej w lasach, gdzie mieści się siedziba naszego gospodarza -- Książnicy Pomorskiej. To jedno z pięciu moich ukochanych miejsc w Polsce. Tak się dziwnie składa, że są one rozrzucone na "cztery strony świata". Na południu, w Tatrach wieś Brzegi, na zachodzie -- Łagów Lubuski, na północy -- Buk, na obecnych wschodnich kresach, na Zamojszczyźnie -- Nadrzecze i w samym środeczku, jak serce, Kamion nad Wartą. Tam od lat wyprawiam się po nowe motywy i tematy.

Dlaczego tak lubi pan plenery?

Chociaż straciły one już swój klasyczny smaczek, bo mało kto maluje "przed naturą", są to dalej miejsca spotkań ludzi o zbliżonych poglądach artystycznych, gdzie korzysta się z lokalnej inspiracji motywami, pejzażem, a nawet wspólnym bytowaniem. Tak jest przynajmniej w moim przypadku. Nie potrafiłbym motywów z Brzegów namalować na Zamojszczyźnie i odwrotnie. Muszę być w tej atmosferze, zanurzyć się w niej. Ponadto plener jest lekarstwem na codzienność, daje szansę pracy bez...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1697

Spis treści
Zamów abonament