Zmieszczą się
Zmieszczą się wszyscy
FOT. MARIAN RYNKIEWICZ
EWA K. CZACZKOWSKA
W ostatnią sobotę czerwca na cmentarzu w podwarszawskich Laskach został pochowany ksiądz Tadeusz Fedorowicz. Zwyczajny ksiądz, a zarazem ktoś bardzo ważny dla setek, pewnie tysięcy osób. Dla wielu duchowych podopiecznych był Wujem, dla kardynałów Ojcem, a dla Jana Pawła II godnym największego zaufania przyjacielem i spowiednikiem.
Ks. Tadeusz Fedorowicz był kandydatem na metropolitę krakowskiego, dobrowolnie deportowanym duszpasterzem Polaków w sowieckim Kazachstanie; wybitnym rekolekcjonistą, do którego po rady przyjeżdżały księżniczki i kucharki z Londynu, Paryża i Skierniewic; jednym z pierwszych duchownych, który w latach 50. wędrował z młodzieżą, wreszcie przez pół wieku kapelanem Lasek - szczególnego w polskim Kościele miejsca spotkania niewidomych i katolickiej inteligencji.
To dużo jak na jedno, wprawdzie długie, bo 95-letnie, życie. Było ono aktywne, a zarazem ciche i niewidoczne. Mimo gruntownego wykształcenia, szerokiej wiedzy i erudycji nie napisał - oprócz wspomnień z okresu wojny - żadnej książki. Nie opublikował kazań ani rekolekcji. Nie ogłosił żadnej akcji duszpasterskiej, nie zawiązał żadnego oficjalnego ruchu.
- To była praca ukryta, w ludzkich sercach - mówi...
Archiwum to wszystkie treści publikowane w "Rzeczpospolitej" od 1993 roku.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta