Supermocarstwo, ale jakie?
KRZYSZTOF DAREWICZ
Z WASZYNGTONU
Gdyby zapytać dziś Amerykanów, czy ich życie uległo po 11 września ubiegłego roku gruntownej zmianie i czy Stany Zjednoczone stały się pod jakimś względem zupełnie innym krajem, to większość odpowiedziałaby, że nie. W innych państwach świata odpowiedzi przeczących byłoby jeszcze więcej. Ale czy oznacza to, że rzeczywiście nic się nie zmieniło? Oczywiście, że nie. Problem polega na tym, że upłynęło zbyt mało czasu, aby precyzyjnie określić, w jakim kierunku idą procesy zapoczątkowane 11 września.
Życie codzienne w USA toczy się zwykłym trybem. Owszem, każdy ma świadomość, że 11 września był wielką tragedią, że było wiele ofiar, że Ameryka straciła poczucie bezpieczeństwa. Owszem, nasiliły się kontrole na lotniskach, obywatelom krajów muzułmańskich wydaje się mniej wiz, agenci FBI mają więcej pracy. Ale rana szybko zaczęła się goić. Fala patriotyzmu opadła podobnie jak notowania prezydenta George'a W. Busha, a na scenę polityczną w Waszyngtonie powróciły cynizm i hipokryzja.
Przed listopadowymi wyborami uzupełniającymi do Kongresu demokraci marzą, by wyborcy ukarali republikanów za to, że na trawniku przed Białym Domem nie osadzono na kiju głowy Osamy bin Ladena i że operacja w Afganistanie utknęła w martwym punkcie. Republikanie zaś nie mogą darować demokratom, że próby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta