Kierowanie stolicą jest trudniejsze, niż sądziłem
Kierowanie stolicą jest trudniejsze, niż sądziłem
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Czego pan się nauczył na urzędzie prezydenta stolicy?
LECH KACZYŃSKI: Byłem przewodniczącym "Solidarności", szefem NIK i ministrem sprawiedliwości, mam pewne doświadczenie parlamentarne, a mimo to uważam, że prezydent Warszawy to najtrudniejsza funkcja, jaką pełniłem. Trudniejsza nie tyle ze względu na przedmiot działań, ile na stan aparatu, który wbrew obiegowym opiniom (co do samorządu) nie jest sprawniejszy od aparatu rządowego, ale wręcz odwrotnie.
Na czym jeszcze polega trudność zarządzania miastem?
Przede wszystkim na tym, że trudno było z 14 odrębnych jednostek, a uwzględniając dzielnice gminy Centrum z 21, utworzyć jedną, sprawnie działającą. Inna sprawa, to istnienie w mieście skomplikowanego systemu układów związanych z różnymi interesami. Staramy się je likwidować i można powiedzieć, że w skali makro już tego dokonaliśmy, ale jeśli chodzi o mikroskalę, praca nieustannie trwa.
Mówi pan, że został prezydentem, żeby rozbić układy. Często prasa donosi, że pańscy ludzie odkryli jakieś nieprawidłowości w działaniu poprzednich władz, podejrzewają łamanie prawa, korupcję. To robi wrażenie, że przyjął pan taktykę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
