Z ukosa
Z ukosa
W holu lotniska w Bombaju pasażerów atakują chmary komarów, w toalecie są eleganckie umywalki, ale drzwi jak od niechlujnej stodoły, żołnierze noszą karabiny maszynowe przyczepione do pasków łańcuchami, na jakich u nas trzyma się podwórzowe psy. Niekonsekwencja, zaniedbanie szczegółu i paradoks witają na samym progu Indii, by rozwijać się już bez przeszkód na miarę ogromu tego kraju.
I znowu w brzuchu boeinga 747, lot do Bangalore. Jest coś upiornego w tych fruwających wielorybach. Czasami mam wrażenie, że trawią stłoczonych pasażerów i wydalają ich w strasznym stanie.
Na Indie łatwo jest pisać paszkwile, kiedy patrzy się na nie z naszej, europejskiej perspektywy, gdzie czas wyznacza dokładnie godziny, a czystość i higiena nie są tylko metaforą. Z tego punktu widzenia Indie mogą jawić się jako piekło. Jak to więc możliwe, że kiedy badano stan zadowolenia z życia ludzi w różnych krajach, Indie zajęły pierwsze miejsce? Bez próby odpowiedzi na to pytanie nie wolno pisać o tym kontynencie.
Indie to jedna trzecia powierzchni USA, a trzykrotnie więcej ludności. Mówi się tam 22 językami i setkami dialektów, podobnie wiele jest odmian kulturowych i religijnych. Kiedyś, gdy Polska jeszcze się rozwijała, napisałem z przesadnym optymizmem, że oto jesteśmy cudownym przykładem tolerancji kapitalistycznej materii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta