W poszukiwaniu ojca

Namur, dwadzieścia lat temu, 18 maja 1985 roku. Spotkanie papieża z młodzieżą belgijską. Przedtem wielki festyn. Ja, przybysz zza szczelnej jeszcze żelaznej kurtyny, krążę wśród 250 namiotów, w których, poprzez dyskusje publiczne i happeningi, dają się poznać różne katolickie organizacje. Stosunek do papieża wyrażają różnie: od grupy młodych ludzi sprzedających publikacje z Jego tekstami, aż do tych z dumnie przypiętym znaczkiem "Nie przyjechałem tu dla papieża". Jaki prezent ofiarować papieżowi? - zastanawiają się w jednym z namiotów. Cegłę do budowy Kościoła, pudełko pigułek antykoncepcyjnych czy polską flagę? A może ptaszka w klatce w imieniu kobiet, kazalnicę, bilet powrotny do Włoch lub książkę pod tytułem "Tajemnica Kościoła pozostaje niezgłębiona dla dzisiejszej młodzieży"?

Podczas tamtej wizyty Jana Pawła II w Belgii zobaczyłem pierwszy raz na własne oczy zjawisko wewnątrzkościelnej kontestacji, widoczne na Zachodzie zwłaszcza w okresie pierwszych kilku lat pontyfikatu. Wielu zachodnioeuropejskich katolików obawiało się, że papież "z zacofanej Polski" zechce odwrócić bieg posoborowej odnowy. Zarzucano mu, że nie rozumie...