Zamiast salonów boisko
Zamiast salonów boisko
Piotr Adamowicz
Tradycja rozgrywek piłkarskich z udziałem polityków liczy sobie kilkanaście lat. Obyczaj upowszechnił się z nastaniem rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego. Grywano wtedy z takim zapałem, że ówczesny szef Biura Ochrony Rządu złamał nogę. Gabinet Jana Olszewskiego nie grał, ponieważ -- jak mówi jeden z byłych ministrów -- chciał jak najwięcej zrobić dla Polski. Z kolei premier Hanna Suchocka nie nadawała się na kapitana drużyny. Zaś politycy związani z obecnym rządem Józefa Oleksego nie mają czasu.
Ręka agenta
Zaczęło się dawno temu, bo jeszcze w roku 1979. W Sopocie zagrali działacze opozycyjnego Ruchu Młodej Polski, dziś przeważnie związani z Partią Konserwatywną, wśród nich w bramce Aleksander Hall. W polu grał Marek Jurek, obecny przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Grano na podwórku. Kopiąc piłkę głośno krzyczeliśmy. Dla jednej z mieszkanek okolicznych bloków chyba zbyt głośno. Pani wychyliła się z okna i ostrzegła nas: "Wy chuligani, jak nie przestaniecie krzyczeć, zadzwonię po milicję". Wzbudziło to wśród nas salwę śmiechu, ponieważ w roli "kibiców" występowało kilku funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy inwigilowali środowiska opozycyjne -- wspomina Arkadiusz Rybicki. Tuż po meczu nagle zajechała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta