Rosyjska armia po Czeczenii
Kiedy w marcu minister obrony Paweł Graczow poszedł do szpitala, panowała opinia, że ta choroba nieuchronnie oznacza odejście generała. Nic takiego nie nastąpiło. Graczow jak dawniej cieszy się zaufaniem Jelcyna, a Moskwa pełna jest plotek, iż prezydent szykuje wiernemu ministrowi podarunek w postaci tytułu marszałka.
Rosyjska armia po Czeczenii
Piotr Jendroszczyk z Moskwy
Kilka miesięcy temu, jesienią ubiegłego roku, Moskwa żyła rewelacjami prasy, których głównym bohaterem był minister obrony Paweł Graczow. Oskarżano go o związki z oficerami swego resortu zamieszanymi w korupcję na wielką skalę w stacjonującej w Niemczech Zachodniej Grupie Wojsk. Po śmierci dziennikarza "Moskowskiego Komsomolca" Dymitrija Chołodowa, rozerwanego na strzępy bombą, kiedy sporo mówiło się i pisało o śladach tej zbrodni prowadzących do Ministerstwa Obrony, wydawało się, że losy generała Graczowa są przesądzone.
Tymczasem zaczęła się wojna w Czeczenii. Źle przygotowana i jeszcze gorzej prowadzona. Pod adresem Ministerstwa Obrony znów posypały się oskarżenia prasy, trzeba przyznać, nie skrępowanej żadną wojenną cenzurą.
Kiedy w marcu Graczow poszedł do szpitala, panowała opinia, że ta choroba nieuchronnie oznacza odejście generała. Nic takiego nie nastąpiło. Graczow jak dawniej cieszy się zaufaniem Jelcyna, a Moskwa pełna jest plotek, iż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta