Nie zapomniał, ale lekceważy
Kiedyś już miesiąc przed świętami zaczynało się polowanie na okolicznościowe pocztówki. Poczta zasypana kartkami z życzeniami pękała w szwach.
W sukurs przyszła jej telefonia. Wraz z rozpowszechnieniem się komórek obyczaj składania życzeń na piśmie niemal całkowicie zanikł. Hitem stały się e-maile i esemesy. Ostatnio pojawiło się kolejne ułatwienie. Zamiast samodzielnie pocić się nad tekstem, można wybrać go z serwera komórki. Do wielu adresatów docierają te same standardowe formuły - niby śmieszne, w istocie żenująco nijakie.
W dodatku coraz częściej ci, którzy wysyłają durne wierszyki-gotowce, nawet nie podpisują się pod nimi. Po co, przecież na ekranie wyświetla się numer nadawcy. Niech adresat sam sobie sprawdzi, kto go uszczęśliwił przesyłką.
Komunikat, który łączy dwa w jednym: ktoś o nas pamięta, ale też nas lekceważy.
Monika Małkowska